
Ten zwyczaj nie zaniknie chyba nigdy. I chyba nie znam innej marki, w której jest on tak mocno zakorzeniony. Jakoś nie przypominam sobie, żeby właściciele Escortów przerabiali je na Focusy, właściciele Cariny nie robią z niej Avensisa II, a użytkownicy Fiata Bravo nie robią z niego Bravo II. Co innego mercedesiarze. To musi być jakiś szczególny gen, jakaś cecha osobnicza, która po pierwsze - w pierwszej kolejności skłania cię do zakupu Mercedesa (co już samo w sobie trudno nazwać wyborem z rozsądku), w drugiej – skłania cię do pocięcia żelastwa,