
Bardzo dawno tego nie robiłem, ale dziś będę znęcał się nad samochodami używanymi. Jest bowiem tak, że producenci, w swej nieskończonej mądrości, często są mądrzejsi niż klienci i z jakiegoś powodu oferują im produkt nienadający się do niczego (a już na pewno nie do jeżdżenia), a nawet wydają niemałe sumy na jego reklamę. Będę dręczył tylko samochody, których cykl produkcji już się zakończył, a poniższy wpis jest swoistym przedłużeniem cyklicznie pojawiających się zestawień nowych aut, które należy natychmiast rozjechać walcem, zanim się rozmnożą.
A oto moje typy:
Jeep Commander
"Zróbmy większy samochód