
W tym odcinku porównamy jazdę Maluchem i Cinquecentem oraz udzielimy (ja udzielę) ostatecznej odpowiedzi na pytania
- jaki był sens kupowania nowego Malucha w latach 90.?
- czy dwukrotna różnica w cenie między Maluchem a Cinquecento 900 jest uzasadniona?
Jak to mówią – dżentielmieny, startujcie swoje endżiny. Wsiadam najpierw do Malucha. Wprawnym ruchem człowieka obeznanego z samochodami bardzo późnego PRL-u rwę w górę umieszczoną między fotelami dźwignię ssania i przekręcam kluczyk w stacyjce na zapłon. Następnie wprawnym ruchem szukam dźwigni rozrusznika na podłodze i... zonk, bo to już przecież jest Maluch palony z